Posadzki cz 1
No coś słabo te kciuki trzymaliście.... :P takiej jazdy jeszcze nie było! O 7:30 panowie byli z cementem i maszyną. A zaczeli pracę dopiero o 11. Tyle czasu zajęło doprowadzenie maszyny do piasku pod domem...Na dodatek bus z cementem się zakopał i zjechał na ogrodzenie brata i trzeba było je rozbierać(dobrze, że panelowe , a nie siatka...), żeby wyjechał i ręcznie rozładować cement...Bateria w koparce padła i powietrze zeszło z koła. Pech na całej lini!!:P
Ale drogą eliminacji probelm po problemie dotarliśmy pod dom...po 3h! :P
Ale jak już zaczęli to poszło bardzo szybko. O 14:30 już się zbierali do domu. Góra zalana!! :)
Gdyby starczyło piasku to by i dół trzasnęli, ale....
Piach dowieziony już czeka na jutro :)
Poza faktem problematycznego dojazdu zimą....posadzki to jednak przyjemny etap, bo od razu widać efekty!! :)
Aha, dzisiaj jeszcze raz pomierzyli panowie poziomy i wyszło, ze w garażu i kotłowni jest 10cm:P wyszło na to, że nie trzeba było podnosić styropianem w salonie, tylko wystarczyło obniżyć posadzkę....ehhh szkoda, ze całego partetu nie sprawdzili wcześniej. No nic będzie gdzie ciepło akumulować w nocy na taniej taryfie. ;)